Świat staną nam na głowie, ale nie narzekaliśmy.
Nie przespane noce, rana po cięciu, która się goiła i walka o mleko- pierwsze co przychodzi mi na myśl o pierwszym miesiącu ;) No i oczywiście MAMA, TATA i DZIECKO - razem.
Aparat cały czas był pod ręką, nie mogłam się nacieszyć, że już jest z nami. Tuliłam, całowałam, kochałam i tak w kółko. Z resztą, te czynności i tak zostały do dzisiaj :)
A ONA?? ONA większość czasu spała i jadła.
11 listopada 2012 odbyły się chrzciny. Teoretycznie odbyły się na planowany termin porodu :) Ponieważ urodziłam 3 tygodnie za wcześnie a właśnie podczas chrztu Anastazja miała dokładnie 3 tygodnie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz